Mecze tenisa

Wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez sportu. Siedząc w pracy bardzo często jesteśmy znudzeni i staramy się naprowadzać myśli na dobre tory. Wtedy to odliczamy do tego, co spotka nas po powrocie do domu. Bardzo często jest to jakiegoś rodzaju sport, lub rozrywka z nim związana. Z naszą rodziną lubimy bardzo często siadać przed telewizorem, kiedy gra Radwańska i delektować się jej tenisem na najwyższym poziomie. Nie ma się co dziwić, gdyż Agnieszka to jedna z czołowych tenisistek świata, a według mnie jest nawet najlepiej usposobioną zawodniczką, biorąc na tapetę aspekt techniczny. Ileż to razy dawała nam wielką radość swoimi zwycięstwami i sprawiała, że byliśmy dumni z tego, iż jesteśmy Polakami. To dzięki Adze zacząłem się tak naprawdę interesować tym pięknym sportem i pamiętam dzień, w którym pierwszy raz wziąłem rakietę do tenisa do ręki. Był to wakacyjny dzień, ponad dzień lat temu w sierpniu. Spotkałem byłego nauczyciela WF-u, który to miał tego dnia grać na korcie, lecz lecz znajomy zachorował i nie mogli się w tym dniu spotkać. Spadłem więc można powiedzieć z nieba i wskoczyłem w miejsce tamtego Pana. Wygrałem wtedy można powiedzieć los na loterii, gdyż sport ten stał się moją pasją i nie jestem na dzień dzisiejszy wyłącznie fanem, ale także czynnym amatorskim zawodnikiem, który lubi sobie czasem pogrywać tu i tam. Gdy zaczynałem grać w tenisa, miałem już na starcie sporą przewagę nad innymi amatorami sportu, w którym główną rolę odgrywa latająca jak szalona, żółta piłeczka. W dzieciństwie grałem bowiem w tenisa stołowego, czyli tak zwanego ping-ponga. W życiu bym wtedy nie przypuszczał, że ten sport z małego stolika, da mi takie przełożenie na wielkie, ceglaste korty, które rozmiarem są jak 100 takich stołów. A jednak te dwa sporty są od siebie mocno zależne i jak widać granie za dzieciaka po różnego rodzaju świetlicach się przydało. Chodzi mi tu przede wszystkim o aspekt techniczny. Jak wiadomo muskulatury na graniu w ping ponga nie zrobimy i nie staniemy się gladiatorami, lecz udało mi się w bardzo dobrym stopniu podszlifować swój techniczny aspekt. Byłem dzięki temu bardzo sprawny na korcie i potrafiłem świetnie przyjmować uderzenia mojego byłego nauczyciela. Dziwił się mocno, że mam w dłoni po raz pierwszy profesjonalną rakietę i mam do tego taki zmysł. Powiedziałem mu o mojej przygodzie ze stołową odmianą i tylko się uśmiechnął mówiąc, że bardzo szkoda, iż nie grałem wcześniej, bo być może zrobiłbym niezłą karierę. Nasze spotkania trwają do dzisiaj i z reguły udaje nam się spotkać kilka razy w roku i nie dać odejść naszej pasji do lamusa. Spotykamy się także raz w roku na wielkoszlemowym turnieju Wimbledom, który odbywa się w okolicach Londynu, w miasteczku o właśnie takiej samej nazwie. Latamy tam samolotem i spędzamy cudowny tydzień, na oglądaniu najlepszego tenisa na świecie i cieszeniu się chwilą. Wspieramy tam też naszych najlepszych obecnie tenisistów, czyli Magdę Fręch, Łukasza Kubota i oczywiście naszą jedyną Agnieszkę Radwańską.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here