Zajęcia tradycyjnie rozpoczęliśmy rozgrzewką. Po jej zakończeniu wzięliśmy chusty i prowadzący podszedł do każdego, prosząc, żeby wszyscy, którzy mają w sobie wciąż wewnętrznego krytyka (który ogranicza), aby w tym momencie się go pozbyli. Następnie wszyscy mieliśmy zacząć poruszać się jak gąsienice. Kolejnym krokiem było wyobrażenie bezpiecznego miejsca – kokonu, w którym śnimy o naszych marzeniach i tęsknotach. Po obudzeniu się wyfrunęliśmy jako piękne motyle. Każdy z nich miał inną cechę, którą cenił w sobie najbardziej. Najczęstszymi pojawiającymi się była wolność i lekkość. Drugą część zajęć rysowaliśmy. Na początku dostaliśmy jedną kartkę papieru. Mieliśmy ją zgiąć na pół, dzieląc kartkę na stronę lewą i prawą. Na lewej trzeba było narysować wyobrażenie pchania, a na prawej ciągnięcia. Moje wyobrażenie było zupełnie inne od pozostałych osób. Podczas, gdy reszta grupy skupiła się głównie na pchaniu i ciągnięciu przedmiotów w sposób dosłowny. Ja przy pchaniu skojarzyłam sobie pranie, a przy ciągnięciu smoczka dla dziecka. Na drugiej kartce, którą później dostaliśmy, rysowaliśmy wyobrażenie progu. Po jego skończeniu dostaliśmy szereg pytań dotyczących tego, kto przekracza próg, kto pcha i tym podobne. Na drugiej stronie kartki przedstawialiśmy wynik pojedynku. Po tej pracy pisaliśmy historię, związaną lub nie z poprzednimi rysunkami. W naszych pracach często pojawiał się motyw przekraczania progu i tego, że te progi spotykamy na co dzień w życiu. Ich przekraczanie nie raz wymaga odwagi, ale warto, bo to zapewnia nam rozwój. Najbardziej jednak uderzył mnie opowieść Kornelii. Bohater jej opowieści Ptak przez całe swoje życie dążył do tego, aby nauczyć się latać. Kiedy w końcu mu się to udało, umarł. Myślę, że czasem bardziej koncentrujemy się na drodze do celu niż na czerpaniu realnej radości z życia. Ostatnia część zajęć trwała bardzo krótko, bo tylko dwadzieścia minut. Właśnie wtedy zaczęłam zastanawiać się, kiedy jest dzień wagarowicza i czy nie byłoby dobrym pomysłem z niego skorzystać. Zdążyliśmy jednak wysłuchać mitu/baśni o królu ojcu i córce. Opowieść pokazywała jak spryt i inteligencja są przydatne w życiu. Uświadamiała nam również potęgę miłości.
Przemijanie jest nierozłączną częścią życia każdego człowieka. Czas płynie, mija dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. A my żyjemy. Czasem bardziej, czasem mniej intensywniej. Czasem szczęśliwsi, a czasem smutni. Aż w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że minęło już tyle czasu. Od przedszkola, od skończenia szkoły, od rozpoczęcia pracy. W tych punktach życia dopada nas refleksja na temat tego co było i co jeszcze będzie. Dokonujemy podsumowań pewnych etapów i snujemy plany na następne. Myślimy, co zrobić, aby żyć jeszcze lepiej, żeby nie zmarnować życia. Leżąc na łożu śmierci, chcemy wiedzieć, że tak, to było życie, które warto było przeżyć. W tych momentach zmieniamy się. Zmienia się nasz punkt widzenia i poglądy. Zbieramy doświadczenie życiowe i dorastamy. Mamy też czas, żeby zwolnić tempo życia.